31 maja 2020 r. wierni Kościoła Katolickiego obchodzą święto Zesłania Ducha Świętego, zwane potocznie Zielonymi Świątkami. Święto to uznawane jest za jedno z największych i najstarszych świąt w kościelnym kalendarzu liturgicznym. Początkowo łączyło się ze Świętami Wielkanocnymi, jednak później, od ok. IV wieku, stało się osobną, dwudniową (obejmującą zarówno niedzielę, jak i poniedziałek) uroczystością obchodzoną siedem tygodni po Wielkanocy, pomiędzy 10 maja, a 13 czerwca, czyli niemalże w środku trwania kalendarzowej wiosny.
Jak wiadomo przełom tych dwóch miesięcy, cieszy się opinią najpiękniejszego okresu w całym roku. Roślinność jest wówczas najbujniejsza, a temperatura bardziej sprzyja wspólnym przedsięwzięciom. Tudzież właśnie stąd wzięła się ludowa tradycja ściśle związana z Zielonymi Świętami. Po dzień dzisiejszy, na niektórych wioskach zachował się zwyczaj „majenia” domów, płotów, ogródków zielonymi, najczęściej brzozowymi gałązkami. Zwyczaj ten w Polsce ma kilkusetletnią tradycję. Wierzono, że młode, zielone gałązki wraz ze swymi życiodajnymi sokami przynoszą powodzenie przy wszystkich działaniach w gospodarstwie i pracy na roli, a także chronią od zarazy, czarów i uroków.
Na żywiecczyźnie także można znaleźć pewne ślady zachowania obrządków tych Świąt. Pisał o tym min. Andrzej Komoniecki:
W Świątki, w dzień zesłania Ducha Świętego trawę zieloną po kościele siano i gałęzie zielone
przed ołtarzami stawiano, będąc tak przez wszystkie Zielone Święta
Na naszym terenie znany był także zwyczaj „uopalowania” pól, młodzi mężczyźni, czy nawet chłopcy na kilka dni przed świętowaniem zbierali gałązki drzew i układali w stos, a także tworzyli tzw. „Kadubki”, z korzenia świerkowego, do tego mocowali kij i zbierali do środka żywicę z drzew. W ciekawy sposób przedstawia to Pan Antoni Caputa z Leśniej:
(…) w dzień Zielonych Świątek, biorą torby ze smołą, tak zwane „kadubki” lub „sobótki” i skrzypce i wychodzą na miejsce najbardziej wzniesione, gdzie zapalają kadubki i ustawiają się gęsiego. Inni zaś grają na skrzypcach marsza „Brygadę”, ruszają w długim szeregu i obchodzą pola na których rosną żyta. Po obejściu pól idą z powrotem i składają na stos do „choiny” uschniętej niedopałki kadubków, podpalając stos. Chłopcy grający na skrzypach odchodzą na bok, siadają i grają różne melodie, inni biegają koło ognia, a gdy się zmniejszy ogień przeskakują go i wołają: „Zrej! Żytko na nowe latko źrej! A pszeniczka dla gospodarzyczka, a owiesku dla koniczka źrej żytko! Na nowe latko źrej!" A wracając po spaleniu się choiny, po drodze grają i wołają: źrej żytko, źrej! W niektórych wioskach koło Żywca, chłopcy biegnąc po miedzy z zapalonemi sobótkami wołają: „Opal Boże moje zboże- somsiadowe jako może”.
Obecnie nikt już w taki sposób nie celebruje tego dnia. Do dziś przetrwał jedynie zwyczaj palenia ognisk. Jednak w nieco nowocześniejszej formie, często ogniska zastępuje się też grillami. Ważne jest to, aby w czasie tych chwil rodzina była razem oraz by zachowała się choć w niewielkim stopniu pielęgnowana przez wieki tradycja . Wiosenny klimat i atmosfera sprzyjają więc rodzinnemu biesiadowaniu. Już dziś życzymy radosnego świętowania!
Źródło: Zwyczaje, wierzenia i obrzędy na ziemi żywieckiej, pod red. M. Miodońskiego, Żywiec 2002