Porównując siebie do innych pełnoletnich obywateli (50+) jestem dość aktywny ruchowo. Wydawać by się mogło, że długie zimowe popołudnia i wieczory sprzyjają aktywności – we wsi i okolicach rower lub wyjście z kijkami, a w wyższych (z konieczności) partiach pięknych Beskidów narty – od biegowych po turowe. Jedynym problemem jest to, że podczas takiego wysiłku trzeba oddychać. Wiemy, że właśnie w te długie popołudnia i wieczory nie ma czym oddychać. Trudno bowiem nazwać powietrzem to co unosi się nad każdą miejscowością w okresie zwanym „sezonem grzewczym”. Dobre powietrze (czytaj – normalne) zaczyna się tak od 700 – 800m n.p.m, a i to nie wszędzie.

Tyle tytułem wstępu. Jak jest każdy widzi i czuje.

Ten artykulik nie ma ambicji ani zamiaru rozwiązania problemu smogu. Nie mam też zamiaru krytykować metod jakimi próbuje rozwiązać się ten problem. Chcę podzielić się wiedzą (własną, wypraktykowaną) na temat palenia w kotle CO starego typu, zwanym obecnie „kopciuchem”. Mój kocioł obecnie to Zębiec SWK 21, a wcześniej Defro Optima 32kW. Tradycyjne, zasypowe.

Idąc przez Cięcinę i patrząc na dymy wydobywające się z kominów na usta ciśnie się tylko jedno słowo: niewiedza; trochę mocniej: ignorancja lub wprost: głupota i ociężałość umysłowa. Można przeprowadzić prosty choć nie do końca bezpieczny eksperyment: wejść na taki kopcący komin i przyłożyć do tego dymu zapalniczkę (ostrzegam: nie róbcie tego !!!!, grozi śmiercią lub kalectwem). Ten „dym” będzie się palił. Przy czym obojętnym jest to czy palimy w kotle CO drewno czy węgiel. Jeżeli palimy źle to z „dymem” idzie w komin paliwo (czyli PIENIĄDZE !). W każdym paliwie zawarte są palne gazy i ciecze. W drewnie jest tego nawet 70% a w dobrym węglu 25%. Można to przeliczyć na pieniądze.  To jak palić dobrze ?.

Tu podaję adres blogu z którego sam korzystam https://czysteogrzewanie.pl/. Koniec.

Ale obiecałem się podzielić wiedzą.

Więc jak palić dobrze:

1. PALIĆ ! a nie kisić paliwa. Dostęp odpowiedniej ilości powietrza do paleniska. Musi  być ciąg powietrza, wywołany  lub wymuszony (obojętnie czy wentylator czy miarkownik ciągu czy też po prostu klapka w popielniku).

2. PALIĆ w czystym kotle, każdy milimetr sadzy czy też nagaru to strata paliwa. Nie wspomnę tu już o czystym kominie.

3. PALIĆ suchym paliwem. Każda ilość wilgoci w paliwie (w węglu lub drewnie) to straty paliwa (czyli PIENIĘDZY !). Po prostu część ciepła zamiast na ogrzewanie  idzie na wysuszenie paliwa. Oczywiście jest jeszcze „syf” (smoła i tony sadzy) w kotle i kominie, kocioł i komin gnije.

4. PALIĆ na pełnej lub prawie pełnej mocy kotła. Tzn. wg danych producenta 60 stopni na piecu to minimum. Co zrobić jak kocioł jest przewymiarowany, za duży? – odsyłam do ww bloga.

5. PALIĆ dobrym gatunkowo paliwem. Znacie powiedzenie „nie stać nas na tani ….. węgiel”. Jak rozpoznać dobry węgiel – odsyłam do ww bloga.

6. PALIĆ od góry, czyli wbrew tradycji: zapałka, papier, drewno, węgiel. I siwy dym (syf, sadza, smoła, dym i dym i dym). Odwrotnie: węgiel, drewno, papier, zapałka. Przy tym sposobie palenia płomień jest na górze i spala wszystko co wydostaje się z paliwa (dopala wszystko). Przy odrobinie wprawy można kopcenie i smród OGRANICZYĆ do minimum.

7. PALIĆ zgodnie z typem kotła. W większości kotłów można palić od góry. Chyba, że nasz kocioł jest kotłem dolnego palenia, to palimy od dołu, tj. tradycyjnie: zapałka, papier, węgiel. Prawdziwy kocioł dolnego palenia widziałem tylko raz, w schronisku PTTK na Wielkiej Raczy (pozdrawiam !). Wielki, prosty i skuteczny. A i jeszcze ekologiczny.

Oczywiście można też ograniczyć negatywne skutki palenia w kopciuchu poprzez dawkowanie paliwa –  łopatą i tak jak w kotle podajnikowym: „mało ale wdy”. Jeżeli ktoś ma czas lub lubi przebywać w kotłowni to proszę bardzo. Osobiście nie znam we wspomnianej grupie wiekowej takich entuzjastów. Tych kilka zasad, które wymieniłem pozwala na dwie wizyty w kotłowni w ciągu doby, życie w komforcie cieplnym (nawet przy -20, wiem o czym mówię) i pozostawia czas na wspomniane aktywności oraz oczywiście prace zawodową. Co do PIENIĘDZY; z ołówkiem w ręku jestem w stanie pokazać oszczędności na paliwie, rząd 25% jest w zasięgu każdego. W moim przypadku to około 600 – 700zł, które pozostają na ww wspomniane aktywności i przyjemności.

Oczywiście można wymienić kocioł na nowoczesny, na pompę ciepła, być może na gaz (czy co tam jeszcze przyniesie galopujący postęp). Ale póki co, do 2029r. mogą w  Województwie Śląskim funkcjonować „kopciuchy”. A właśnie te „kopciuchy” wcale nie muszą kopcić.

Czy warto było to pisać? Jeżeli kilka osob zerknie na blog https://czysteogrzewanie.pl/, a choć jedna z nich przejdzie na palenie "od góry" to odpowiedź na tytułowe pytanie będzie brzmiała TAK!

"wujaszek"

 

Źródło: Ciecina.eu

Udostępnij Drukuj E-mail