Refleksyjny wieczór, poetyckie przesłania i nastrojowa muzyka – tak wyglądało spotkanie z grupą Stare Dobre Małżeństwo, która 9 listopada w minioną środę gościła w Miejskim Centrum Kultury w Żywcu.
„I… jest pełnia”
Zespół przykuwa uwagę miłośników poezji śpiewanej. Udało nam się porozmawiać z charyzmatycznym liderem Starego Dobrego Małżeństwa – Krzysztofem Myszkowskim, któremu jednocześnie dziękujemy za poświęcony czas.
Ewa Jeremicz: „Wszystko jest poezją, każdy jest poetą" - w jaki sposób te słowa wyznaczyły i nadal kształtują zarówno Pana wizję świata, jak i kierunek twórczości?
Krzysztof Myszkowski: - Opowiadam o sobie, snuję od lat pewną opowieść od lat, teraz jest ona jedynie uwspółcześniona o wątki autobiograficzne, ponieważ sam zacząłem pisać i… jest pełnia.
Na jednym z koncertów przywołał Pan "Dziesięć ważnych słów" Marka Grechuty z zaznaczeniem, iż w tym swoistym dekalogu brakuje słowa jeszcze jednego. Czy nadal tym słowem jest "Sprawiedliwość" czy też obecna rzeczywistość zweryfikowała jedenaste słowo i teraz zastąpiłby je Pan innym?
- To wciąż się zmienia. „Dziesięć ważnych słów” to świetny pomysł Pana Marka, mogę się pod nim jedynie podpisać. A czego brakuje? Życie na bieżąco dopisuje nowe puenty i trzeba szukać swoich dróg, by nie oszaleć do reszty.
Najnowsza płyta "Memorabilia" - czyli to, co warte zapamiętania. Muzyczna podróż w przeszłość i powrót do źródeł w nowej aranżacji. Czym jest ten monumentalny hołd złożony przeszłości w dojrzałej artystycznie formie?
- Uwiecznieniem ludzi, którzy byli ze mną od początku, a którym nie było dane wpisać się materialnie w postaci piosenek na pewne nośniki, bo w latach osiemdziesiątych, nie mieliśmy takiej możliwości, nie mieliśmy dostępu do studia. Nie mieliśmy też możliwości wydania płyty. Skład zespołu zmieniał się też szybko, to były studenckie czasy. Były to efemerydy, ludzie przychodzili i odchodzili. Nie został po nich ślad, a należy im się to. A mówić o muzyce słowami, to tak jakby nic nie powiedzieć. Można mówić jedynie muzyką. Taki był zamysł i powiódł się.
"Kompresja ciszy" klimatyczne ballada Pana autorstwa zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej. Pobrzmiewa w nich mroczny blues, nieco nostalgii... jaki jest świat Krzysztofa Myszkowskiego?
- Też się zmienia. „Kompresja…” jest zapisem pewnego czasu, który był dość mroczny, ale przecież każdy ma swoje góry i doliny. Zacząłem się realizować jako autor słów, jest to dla mnie bezcenne. Przekroczyłem pewną linię, za którą nie ma już odwrotu. Myślę, że w przyszłości też będę pisał. To mnie teraz najbardziej inspiruje.
Trudno wyobrazić sobie koncert Starego Dobrego Małżeństwa bez starych, ale ponadczasowych utworów opartych na tekstach Stachury lub Rybowicza. Na nich wychowały się pokolenia. W czym tkwi ich fenomen?
- W samej literaturze. To dobre wiersze, ale skrajnie różne. Stachura jest ulotny, Rybowicz – konkretny i dosadny. A ja jestem pośrodku.
„Śmiechu mi trzeba na te dziwne czasy….” Czego dziś potrzeba zespołowi Stare Dobre Małżeństwo?
- W tym wieku to już tylko zdrowia (śmiech )
EJ: Dziękuję za rozmowę.
KM: Dziękuję bardzo
Zdjęcia: Studio AFM
{gallery}sdm{/gallery}