„O Tadeuszu Gałuszce można mówić i pisać wiele - był człowiekiem niepowtarzalnym i wielka szkoda, że nie ma go już wśród nas. Znało Gałuszkę tysiące ludzi, ale jakby wszyscy ucichli, gdy go zabrakło, a wart jest unieśmiertelnienia. Mówię to jako przyjaciel Tadeusza” - tak swoje wspomnienie o Tadeuszu Gałuszce z Żabnicy rozpoczyna jego długoletni przyjaciel Zbigniew Czarniakowski.
Przedstawiamy sylwetkę i dokonania Tadeusza Gałuszki, jednak w tym celu głos oddajemy jego przyjacielowi – Zbigniewowi Czarniakawskiemu, który dzięki swojej uprzejmości zgodził się podzielić z nami wspomnieniem o człowieku, którego talent i geniusz zginęły w gąszczu biurokracji oraz nieprzychylności ludzkiej.
„- Tadeusza Gałuszkę pierwszy raz zobaczyłem w telewizji, podczas wyświetlania filmu o jego życiu na Ziemi Żywieckiej. Ponieważ łączyły mnie z nim wspólne zainteresowania, gdyż również byłem twórcą i posiadaczem małej elektrowni wodnej na Pomorzu Zachodnim. Tadeusza poznałem osobiście na przełomie lat 80/90 podczas Zjazdu Założycielskiego Stowarzyszenia Wykorzystania Energii Niekonwencjonalnej w Warszawie (SWEN). Od momentu Zjazdu rozpoczęła się nasza długoletnia przyjaźń.
Był to człowiek nieprzeciętny i wykształcony. Był przysłowiową złotą rączką i rzemieślnikiem potrafiącym zrobić niemal wszystko. Dobry mówca potrafiący precyzyjnie i obrazowo przedstawiać słuchaczom to, co miał do powiedzenia. Pasjonował się energiami odnawialnymi, a w szczególności małymi elektrowniami wodnymi (MEW). Był właścicielem pięciu domów, które zbudował i gdzie przyjmowano turystów. Na początku swojej działalności wzbudzał zainteresowanie prasy i otoczenia, był entuzjastycznie przyjmowany w różnych środowiskach. Z czasem jednak na drodze realizacji jego pasji – MEW - zaczęły pojawiać się same przeszkody. Dlaczego tak się stało?
Dlaczego stał się człowiekiem niewygodnym, który prawdopodobnie wzbudzał zazdrość ludzką, przemieniającą się w niechęć? Pamiętam, że Tadeusz miał zatargi z niektórymi sąsiadami. Całe życie poświęcił na stworzenie MEW w Żabnicy i przez ten cały czas uwikłany był w liczne procesy sądowe i sprawy administracyjne. Napotkał na duży sprzeciw ze strony lokalnych władz, bowiem uniemożliwiły mu zrealizowanie nowatorskiej koncepcji.
Tadeusz Gałuszka zamierzał w Żabnicy stworzyć stację doświadczalną oraz pracownię, do której mieliby przyjeżdżać pasjonaci energii odnawialnych. Ustawicznym dążeniem było zrobienie pracy doktorskiej na temat małych elektrowni wodnych i przez lata żył i realizował ten zamiar. Nawiązywał kontakty z różnymi uczelniami, których przedstawiciele odwiedzali go w Żabnicy Skałce. Był człowiekiem wielkiego formatu i wielkiej pasji, jednak chyba nie na te czasy... Ludzka niechęć i mur oporu, na jaki się natknął, okazał się bardzo silny...
Elektrownia, którą zbudował, była nieco oddalona od budynków, które wynajmował. Była wyposażona w turbinę, prądnicę oraz rurociąg łączący z tamą spiętrzającą wodę. Zapora połączona z budynkiem elektrowni miała około 100 - metrowy rurociąg zrobiony z blach spawanych sposobem gospodarczym. Jako całość budowli była to rzecz bardzo kosztowna, której ciągle groziła likwidacja. Początkowo Tadeusz miał pozwolenia, jednak z czasem one wygasały, a nie otrzymał kolejnych z przeróżnych powodów. Tak więc sama elektrownia przygotowana do pracy nie działała ze względów formalnoprawnych.
Docelowo w tym miejscu Tadeusz chciał stworzyć filię naukową uczelni, rodzaj placówki badawczej i do tego celu zabiegał o zrobienie doktoratu. Chcąc pomóc Przyjacielowi sam skonstruowałem dla niego rodzaj wzbudnicy umożliwiającej pracę prądnicową trójfazowego silnika asynchronicznego. To urządzenie sprawiłoby, że Tadeusz nie byłby uzależniony od współpracy z państwową siecią energetyczną. Dzięki wzbudnicy samodzielnie wytwarzałby prąd, na co zostały przeprowadzone udane próby, jednak urządzenie nigdy nie zostało podłączone z braku formalnych pozwoleń wodnoprawnych.
Planowaliśmy – po przejściu na moją emeryturę współpracę w uruchomieniu obiektu chociażby na potrzeby własne całego gospodarstwa turystycznego wraz ze stacją doświadczalną dla podobnych zapaleńców energii odnawialnych. Stała się rzecz najgorsza, około miesiąc po odejściu Tadeusza - przypadkowo dowiedziałem się jego śmierci. Do dziś nie wiem, dlaczego tak się stało. Pojechaliśmy wkrótce potem do Żabnicy z innym przyjacielem Ernestem i młodszym Dominikiem - ta wizyta wstrząsnęła szczególnie naszym młodszym towarzyszem podróży, dla którego bulwersującym okazał się fakt, iż tak zmarnowano talent. Tak zmarnowano pasję.
Wszystko, co Tadeusz stworzył, poszło na zmarnowanie. Szkoda człowieka i szkoda tej sprawy..."
Za pomoc w realizacji tego materiału dziękuję Zbigniewowi Czarniakowskiemu oraz Dominikowi Myrcikowi.
Zdjęcia: Dominik Myrcik
Zapraszamy do obejrzenia dokumentu o Tadeuszu Gałuszce z serii "Perły ludzkości"
Realizacja wideo: Jarosław Kamieński
Cięcia: Dominik Myrcik