Podczas wizyty w Ujsołach na "Wawrzyńcowych Hudach" udało nam się porozmawiać z ekspertem od grzybów.
Pan Justyn Kołek ma ponad 60 lat, jest już na emeryturze. Korzysta z zaproszeń nadleśnictw, szkół oraz innych instytucji w całej Polsce, gdzie udziela prelekcji na temat grzybów oraz prezentuje wystawę plenerową grzybów. Jako jedyny w Polsce uczył przez 6 lat o grzybach w szkołach w całej Polsce. Obecnie od maja do końca października prowadzi firmę "Borowik". Na licznych zawodach w zbieraniu grzybów, piknikach występuje jako główny juror. Zbiera grzyby w okolicach Tresnej, Góry Żar w Gminie Czernichów, lubi jeździć również nad "Słaną Wodę" (za granicę w Korbielowie pod Babią Górę), w Ujsołach był dopiero po raz drugi na zaproszenie Nadleśnictwa Ujsoły.
Magdalena Sporek: Czy tegoroczny rok jest obfity w grzyby?
Justyn Kołek: - W tym roku zbierałem grzyby już od maja w okolicy Tresnej, Góry Żar. Grzybnia nie była przesilona od zeszłego roku i przez czerwiec, lipiec do początku sierpnia był wysyp. Grzybnia jako organizm żywy musi odpocząć podobnie jak drzewa owocowe. W jednym roku owocują w dużych ilościach, na następny rok mają mniej. W zeszłym roku było dość sucho i mało było grzybów. Dla grzybni najważniejsza jest wilgotność gleby, ściółki i powietrza wtedy grzybnia się rozrasta i zaczyna owocować (około miesiąca). Symbiozę prowadzi do jesieni, aż do wegetacji. W wegetację wchodzi w temperaturze + 4 stopni. Teraz jest sucho i jest przestój. Dopiero musi "dolać", by grzyby rosły. Aby pojawiły się grzyby musi być przez dwa tygodnie odpowiednia wilgotność.
Jakie grzyby pokazują się jako pierwsze i kiedy można je już zbierać?
- Pierwsze grzyby nazbierałem w tym roku już w maju. To "gniewusy", "siniaki" (te co tak siwieją po przekrojeniu), prawidłowo nazywane borowikami ceglastoporymi. Grzyby borowikowate to są grzyby bezpieczne, mają od spodu gąbkę tzw. "siateczkę", są to rurki. Maślaki, podgrzybki, koźlarze, borowiki to wszystko jest rodzina borowikowatych. Borowik ceglastopory jest pierwszym ich przedstawicielem, który się pojawia bardzo wcześnie. Drugim takim grzybem jest borowik sosnowy. W tym roku w maju było ich dość dużo na terenie Tresnej, Góry Żar. W tym roku było bardzo dużo kurek i jeszcze najprawdopodobniej będą, bo owocują dość długo.
Co niszczy grzybnię borowików?
- Grzybnie grzybów z rodziny borowikowatych niszczy wycinka lasu i wiatrołomy.
Dlaczego w Polsce zdarzają się przypadki ciężkiego/śmiertelnego zatrucia grzybami?
- Jest to spowodowane ustnymi przekazami starszego pokolenia na młode pokolenie grzybiarzy. Utarły się stare metody, bardzo mylne. Dawniej bardzo trudno było kupić dobry atlas grzybów, internetu nie było i ludzie kierowali się różnymi przesądami. Dawniej mówiło się, by próbować smaku grzyba, że jak jest gorzki, czy piekący to jest trujący. To są te błędy. Najbardziej trujące grzyby są bardzo smaczne, łagodne w smaku, przyjemne w zapachu, to przysmak zwierząt leśnych, dziko-żyjących, roślinożernych, a trucizny w nich zawarte to tzw. amitotoksyny, powodują zatrucia najcięższe cytotropowe.
Co Pan radzi początkującym grzybiarzom?
Rada dla początkujących grzybiarzy: "Jeśli ktoś ma wątpliwości i słabo się na grzybach zna - niech nie zbiera grzybów, które mają od spodu "blaszki", "karteczki", ponieważ do grzybów z blaszkami należy rodzina muchomorów bulwiastych, która jako jedyna skupia grzyby od śmiertelnie trujących po jadalne (gołąbki, mleczaje, czubajki).
Na co trzeba szczególnie zwracać uwagę zbierając poszczególne rodzaje grzybów?
- Jeżeli mówimy o muchomorze śmiertelnie trującym, sromotnikowym to najczęściej kojarzy się on ludziom z czerwonym kapeluszem w białe kropki. Tymczasem muchomory czerwone w kropki są słabo trującymi grzybami (powoduje zatrucia neurotropowe).
Najniebezpieczniejsze grzyby, śmiertelnie trujące to muchomor zielonawy (sromotnikowy) i muchomor jadowity(biały). Jest ich w naszych lasach bardzo dużo.
muchomor zielonawy (sromotnikowy)
Muchomor zielonawy (sromotnikowy) potrzebuje drzew liściastych pojawia się pod bukami, brzozami, jesionami, grabami. Mylony jest najczęściej z gołąbkami. Muchomor jadowity (biały) mylony jest z pieczarkami i rośnie w pobliżu świerka.
muchomor jadowity (biały)
Jest ich łatwo rozpoznać po tym, że rodzina muchomorów bulwiastych wychodzi z jaja, ale tylko te śmiertelnie trujące pozostawiają skórę po jaju sterczącą do góry. Jak się zbiera grzyby z blaszkami, by nie pomylić ich z gołąbkami, to trzeba przynajmniej delikatnie odgarnąć ściółkę i jak jest bulwa( jajo - takie zgrubienie) i jak sterczy z niego skóra to to jest właśnie jeden z tych zabójców.
gołąbek zielonawy (trzon prosty bez bulwy) muchomor cytrynowy (przy ziemi widoczna bulwa)
Nie wolno nigdy zbierać samych kapeluszy!
Na grzybach z rodziny muchomorów (z blaszkami) nie można robić prób smakowych!
Trzeba uważać na grzyby o białych i zielonych kapeluszach oraz na grzyby o białych blaszkach. Pieczarki dopiero gdy zaczną dojrzewać zmieniają blaszki białe na brązowe. Stąd wniosek, że nigdy nie wolno zbierać małych pieczarek!
jadalna pieczarka muchomor jadowity( biały)
Jeśli zbieramy już czubajki kanie to zbierajmy te duże. Nie wolno zbierać małych, cieniutkich czubajek kani, ponieważ są one bardzo podobne do czubajeczek, które mają taką truciznę jak muchomor zielonawy (sromotnikowy). Wśród czubajeczek występują dwa gatunki, które posiadają taką samą truciznę jak muchomor zielonawy(sromotnikowy) - amanitotoksynę, dlatego jeśli zbieramy czubajki kanie, które mają grube trzony i duży rozłożysty kapelusz.
Mała czubajka kania i czubajeczka ma wszystkie te same cechy: łątki po górze, cieniutki malutki pierścień pierścionek, nieprzyklejony do trzonu, bardzo cienki trzon, też pusty w środku.
Dojrzała czubajka kania ma duży, gruby trzon, pusty w środku, pierścień ruchomy pod kapeluszem i szeroki rozłożysty kapelusz z delikatną łuską i takie należy zbierać.
Z kurką mylony jest często grzyb lisówka pomarańczowo-żółta. Nie dochodzi na szczęście wtedy do ciężkiego zatrucia. Jest to zatrucie nieswoiste-gastryczne.
Co robić w przypadku, gdy dojdzie do zatrucia?
- Do śmiertelnego zatrucia dochodzi wtedy, gdy kawałek śmiertelnie trującego grzyba trafi do żołądka. Często są przypadki, że cała rodzina je grzyby i zatruje się, trafiają do szpitala i przykładowo dwie osoby przeżyją, dwie nie. Wynika to stąd, iż grzyby były namieszane i część osób zjadła porcję z trującym grzybem, część nie.
Jeżeli dojdzie do zatrucia grzybami trującymi lub słabo trującymi pierwszym objawem są nudności i wymioty. Po kilku godzinach te objawy się wyciszają, po czym pojawiają się objawy grypy jak: bóle mięśni, stawów, dreszcze. Człowiek jest wykończony i jest nawrót cytotropowy, gdzie następuje uszkodzenie narządów wewnętrznych. Nagle zaczyna człowieka czyścić krwią i robi się żółty po buzi. To sygnał uszkodzenia wątroby i wtedy już nie ma ratunku.
Jeśli dojdzie do zatrucia grzybami trującymi, może to się skończyć tylko na płukaniu żołądka, tylko ważne jest, by szybko powiadomić o tym lekarza. Jeżeli istnieje podejrzenie zatrucia grzybami trzeba powiadomić lekarza, że jedzone były grzyby z lasu i poprosić o karetkę w przypadku, gdy nie ma możliwości dowozu osoby do szpitala. Najlepiej spowodować wymioty, ale nie można w tym celu stosować mleka, śmietany lub alkoholu. W szpitalu starać się za wszelką cenę dać lekarzowi materiał do badania (resztki grzybów z kosza, resztki wymiocin). Wtedy ciągu godziny lekarz rozpozna toksyny i może właściwie leczyć pacjenta.
Justyn Kołek na zdjęciu pierwszy z prawej, w tle tablice informacyjne o grzybach , na dole wystawa grzybów w Ujsołach
Pana historia z grzybami jest chyba bardzo długa?
- Moja historia z grzybami rozpoczęła się już w dzieciństwie. Od dziecka interesowałem się grzybami a wiedzę o grzybach przejąłem od dziadka i ojca jak również od mamy.
Chciałbym przy tym podkreślić, że jestem rodowitym mieszkańcem Międzybrodzia Bialskiego od 15 do 33 roku życia grając w zespole muzycznym, nie miałem czasu zajmować się na poważnie grzybobraniem. Gdy przestałem grać w zespole wtedy powróciłem do swojego ulubionego hobby jakim jest grzybobranie. W tym okresie bardzo trudno było zdobyć literaturę związaną z grzybami. Mając wtedy dwie ksiązki o grzybach w jednej z nich, „Poradniku grzybiarza„ znalazłem adres do pana prof. dr Władysława Wojewody, kierownika sekcji mikologicznej w Polskiej Akademii Nauk w Krakowie i napisałem do niego list prosząc go o pomoc w możliwości rozwinięcia mojej wiedzy na temat grzybów. Pan profesor zainteresował się moim problemem i zaprosił mnie do Krakowa do PAN. Bardzo go zainteresowała moja pasja i postanowił mi samoukowi pomóc. Polecił mnie dr Marii Klawitter, która w tamtych latach była ordynatorem Oddziału Ciężkich Zatruć w poznańskim szpitalu, jak również pełniła funkcję eksperta Ministerstwa Zdrowia od diagnostyki i zatruć grzybami. Pani dr Maria organizowała kursy na klasyfikatorów grzybów i grzyboznawców, jak również dla diagnostyków dla laboratoriów szpitalnych.
W 1994 roku w Bielskim sanepidzie pani dr organizowała kurs na klasyfikatorów grzybów świeżych, do uczestnictwa którego zostałem zaproszony i ukończyłem go z bardzo dobrym wynikiem. Jako jedyny hobbista, gdyż reszta uczestników była pracownikami sanepidu, ówczesnego województwa bielskiego. Na tym kursie pani dr dostrzegła we mnie duże możliwości i wiedzę i we wrześniu tego samego roku, zaprosiła mnie na następny kurs na stopień grzyboznawcy, który odbywał się w Cieniawie, w nowosądeckim. Tam posiadłem ogromną wiedzę teoretyczną na temat grzybów. Kurs ten trwał 14 dni. Zajęcia w terenie prowadziła pani prof. M. Lisiewska. Natomiast na temat bromatologii (chemia zawarta w grzybach) obecnie już nieżyjąca prof. dr Wanda Lasota. Teorie od zatruć, produkcje i normy państwowe prowadziła pani dr Maria Klawitter. Dodatkowo były zajęcia z toksykologii gdzie rozpoznawaliśmy grzyby pod mikroskopem, tzw. systematyka mikroskopowa, to przeprowadzały panie pracownice Poznańskiego Oddziału Grzyboznawczego. Po ukończeniu tego kursu, zdaniu 3 stopniowego egzaminu z bardzo dobrym wynikiem otrzymałem tytuł i licencję grzyboznawcy. Następnie rozpocząłem współpracę z naukowcami, wykonywałem dla nich różne zbiory grzybów potrzebnych w ich pracach naukowych.
Dzięki temu poznałem pana dr Kazimierza Kopczyńskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, który pisał pracę o nazewnictwie regionalnym grzybów w Polsce. Ja przygotowałem dla niego region Beskidów. Wysłane materiały do pana dr Kopczyńskiego przez przypadek trafiły w ręce pani prof. dr Marii Ławrynowicz, kierownika Katedry Algologii i Mikologii na Łódzkim Uniwersytecie. Po pewnym czasie otrzymałem list z podziękowaniami od pani prof. za wspaniałą pracę, którą wykonałem. W tym liście napisała, że poczuła do mnie ogromną sympatię za moje zamiłowanie do grzybów a drugi powód był taki, że pani prof. znała Międzybrodzie Bialskie, bo w młodych latach przywoziła tu swoje dzieci na kolonie. Od tego momentu nawiązała się między nami współpraca i dużo dowiedziałem się od pani prof. na temat grzybów podziemnych. Pani prof. jest jedną z najlepszych na świecie naukowców specjalizujących się w badaniu grzybów podziemnych. Rozpoczęła się jej wspaniała współpraca ze mną.
Również dużo grzybów wykopanych przeze mnie, na naszym terenie wysłałem do badań pani prof. na Uniwersytet Łódzki .W 2005 r. pani prof. poprosiła mnie o pomoc w zorganizowaniu I Międzynarodowych Warsztatów Europejskiego Towarzystwa Mikologicznego. Głównym organizatorem był Uniwersytet Łódzki, Katedra Algologii i Mikologii, Łódzka Sekcja Mikologiczna i Oddział Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Botanicznego przy współpracy Stowarzyszenia „Darz Grzyb” którego w tym czasie byłem członkiem. Warsztaty odbyły się na terenie góry Grojec w Żywcu a naukowcy zakwaterowani byli na terenie Międzybrodzia Żywieckiego. Warsztaty miały miejsce końcem sierpnia w 2006 r. Na warsztatach zjawili się naukowcy z kilkunastu krajów, m. in.: Szwecji, Danii, Czech, Grecji czy Włoch, na czele z prezydentem Europejskiego Towarzystwa Mikologicznego, anglikiem Dawid’ em Minter’ em. W 2007 r. zostałem zaproszony przez panią prof. Ławrynowicz na jubileusz 95-lecia prof. dr Aliny Skiergiełło, nestorki Polskiej Mikologii. Uroczystości odbyły się na Uniwersytecie Warszawskim. Tam miałem okazję poznać najstarszego w Polsce mikologa naukowca, panią prof. dr Alinę Skiergiełło. Będąc na tej uroczystości poznałem pana prof. Andrzeja Grzywacza, autora wielu publikacji, atlasów i książek o grzybach w Polsce.
W 2005 roku wstąpiłem w struktury Stowarzyszenia „Darz Grzyb”. W szeregach stowarzyszenia często organizowane były różne wyjazdy z miłośnikami grzybów. Byliśmy kilkukrotnie na Słowacji, Węgrzech. Organizowaliśmy również wystawy grzybów na piknikach, festynach i imprezach związanych z grzybami. Dwukrotnie byłem członkiem jury na Mistrzostwach Europy w zbieraniu grzybów, które są organizowane w Węglińcu niedaleko Zgorzelca. Największym przeżyciem w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę miało miejsce 10. 09. 2006 r. byłem wówczas przewodniczącym jury na X Mistrzostwach Europy, były one jubileuszowe a ja dokładnie w tym dniu obchodziłem swoje 50 urodziny, gdy składałem wszystkim podziękowania za miłe przyjęcie nas i wielkie zainteresowanie grzybami tamtejszych mieszkańców i gości obecnych na mistrzostwach, przyznałem się do swojego jubileuszu i otrzymałem ogromne brawa od 10 tysięcznej widowni. Bardzo się wzruszyłem, po prostu polały się łzy. Obecnie często jestem zapraszany na spotkania z młodzieżą szkolną, gdzie staram się podzielić z nimi moją wiedzą w sposób prosty, by jak najwięcej zrozumieli i poznali grzyby gdyż potrzebne im to jest do zajęć lekcyjnych. Jestem również bardzo często zapraszany na różne imprezy komercyjne, związane z grzybami, czyli zawody w zbieraniu i gotowaniu z grzybów oraz pikniki i festyny. Zawsze pełnię funkcje jurora z racji mojej wiedzy i doświadczenia. Prowadzę w trakcie festynów różne pogawędki o grzybach, o ich rozpoznawaniu dla młodzieży i dorosłych. Spotykam się zawsze z ogromnym zainteresowaniem. Z przykrością jednak muszę przyznać, że w Polsce jest bardzo słaba edukacja na temat wiedzy o grzybach.
W 2008 roku w okresie letnim firma Hestia w Warszawie poprosiła mnie o zorganizowanie dla pracowników wycieczki połączonej z zawodami i zbieraniem grzybów. Wycieczka odbyła się na Mazurach w okolicach Spychowa. Były tam zawody w zbieraniu grzybów połączone z piknikiem. W trakcie podróży w autobusie przygotowywałem uczestników prowadząc pogawędkę na temat wiedzy o grzybach. Impreza ta była udana i wzbudziła duże zainteresowanie wśród uczestników. We wrześniu 2008 r. zostałem zaproszony do miejscowości Długosiodło za Wyszkowem na Wielkie Grzybobranie z gwiazdami. Jest to wspaniała impreza integracyjna połączona z festynem i oczywiście głównym celem jest zbieranie grzybów oraz urządzane są zawody w zbieraniu ich na czas. Startowało kilkanaście drużyn złożonych z aktorów, dziennikarzy i samorządowców jak również pracowników urzędów gminnych i powiatowych. 14go czerwca 2008r. byłem członkiem jury na III Festiwalu Śląskich Smaków w Raciborzu, gdzie zawody odbywały się w kategoriach kulinarnych. W 2007 r. zostałem założycielem i członkiem zarządu Polskiej Akademii Sztuki Kulinarnej z siedzibą w Lgocie Murowanej za Zawierciem. Z ramienia Polskiej Akademii Sztuki Kulinarnej powstała Śląska Kapituła Smaku z siedzibą w Ornontowicach, której również jestem członkiem i założycielem. A ostatnio w styczniu tego roku zostałem członkiem Beskidzkiego Klubu Kulinarnego z siedzibą w Skoczowie i członkiem zarządu. Moja historia z mediami rozpoczęła się 9 lat wstecz. Dokładnie 16 października 1999 r. w Międzybrodziu Bialskim znalazłem borowika szlachetnego o wadze 2, 22 kg. Był wielkim okazem i całkowicie zdrowym. Zostałem sfilmowany przez TVP i TVN. Borowik był pokazywany w Teleekspresie, Panoramie, Wiadomościach i Aktualnościach w telewizji publicznej jak i w Faktach w TVN i na RTL 7. Również udzieliłem wywiadu do Radia Delta, a moje zdjęcia z tym grzybem ukazywały się w artykułach się w Gazecie Wyborczej i Trybunie Śląskiej. Od tego czasu jestem kilkukrotnie w ciągu roku nagrywany z grzybami. Daję często porady w różnych stacjach radiowych jak również w kilkunastu gazetach i dziennikach udzielam informacji o aktualnych wysypach grzybowych, omawiam grzyby śmiertelnie trujące i grzyby jadalne, mniej znane ludziom jak i tych popularnie zbieranych przez grzybiarzy. Informuje w jakich okolicach można już udać się na grzyby. W 2007 r. przebywając z miłośnikami grzybów na Węgrzech udzieliłem również wywiadu telewizji węgierskiej. W 2008 r. w TV Silesia było nagrane kilka odcinków o grzybach z moim udziałem.
Korzystając z okazji serdecznie dziękuję za dostrzeżenie moich umiejętności przez naukowców polskich i pomoc jaką od nich otrzymałem oraz ogromną wiedzę jaką mi przekazali. Największe podziękowania należały by się prof. dr Władysławowi Wojewodzie, który umożliwił mi start w kształceniu się w dziedzinie mikologii oraz przekazał mi dużo wiadomości o grzybach, pani dr Marii Klawitter, która była organizatorką kursów, ukończonych przeze mnie, za przekazanie ogromnej wiedzy ogólnej o grzybach od strony zatruć, produkcji i obrotu handlowego. Następnie wykładowcom na kursach pani prof. Marii Lisiewskiej i już nieżyjącej pani prof. dr Wandzie Lasocie, jak i wszystkim wykładowcom z Poznańskiego Oddziału Grzyboznawczego, którzy nas szkolili. Serdecznie też bym chciał podziękować pani prof. dr Ławrynowicz za wiedzę o grzybach podziemnych, którą od pani prof. uzyskałem, również pani dr Izabeli Kałuckiej i dr Kazimierzowi Kopczyńskiemu, którzy są pracownikami naukowymi Uniwersytetu Łódzkiego. Osobne podziękowania chciałbym złożyć wszystkim miłośnikom grzybów z którymi miałem i mam dobry kontakt i którzy razem ze mną dzielą tą pasję. To członkowie Stowarzyszenia „Darz Grzyb”, członkowie Towarzystwa Grzyboland, oraz wszyscy pasjonaci grzybów, z którymi miałem kontakt. Dziękuję za wyrozumiałość, za wsparcie, za docenienie mojej wiedzy i wszelką pomoc. Naukowcom za wiedzę z teorii a miłośnikom grzybów za wiedzę z praktyki.
Do zobaczenia na grzybobraniu!
zdjęcia: Magdalena Sporek, internetowy atlas grzybów
źródło niektórych informacji: źródło - Gmina Czernichów artykuł "Moja historia z grzybami"