Żywiec - miasto o niepowtarzalnym klimacie. W jego centrum znajduje się najcenniejszy zabytek - Stary Zamek. Początki zamku sięgają XV wieku - składał się on wówczas z pojedynczej wieży mieszkalnej oraz drewnianych zabudowań.
Nieco historii - od Komorowskich do Habsburgów
Losy zamku ściśle są związane z losami miasta. Zamek żywiecki przechodził na przestrzeni wieków w posiadanie różnych rodów, a każdy z nich na swój sposób zmieniał jego kształt. W XVI wieku dzięki przebudowie średniowieczny zamek zmienił swój kształt na wzór budowli renesansowych - z krużgankami i portalami. Swój pierwotny kształt zawdzięcza rodzinie Komorowskich. Dalej zamek pozostawał w rękach Wielkopolskich. To już wiek XVII - w tym czasie rozbudowano zamek w barokowym stylu i założono park. Gdy majątek zaczął podupadać - wystawiono zamek na sprzedaż. Chętnym do zakupu okazał się Karol Ludwik Habsburg - w ten oto sposób rozpoczęła się era Habsburgów w Żywcu, którzy od tej pory na stałe związali się z miastem. Habsburgowie okazali się dobrymi gospodarzami, za ich panowania nastąpił prężny rozwój gospodarczy Żywca. Dotyczyło to również zamku, który został przebudowany w stylu neogotyckim.
mojeurlopy.pl
Wzbogacił się też o nowa część w stylu neoklasycystycznym - część tę nazwano Nowym Zamkiem. W XIX wieku zastosowano nowatorską technologię - dach pokryto szkłem. W 2000 roku do Żywca po 50 latach powróciła Księżna Maria Krystyna Habsburg. Ostatnia potomkini tego rodu w Polsce zamieszkała w Nowym Zamku. Jej powrót był wynikiem tęsknoty za ojczyzną. Stary Zamek od 2005 roku jest siedzibą Muzeum Miejskiego. W Muzeum istnieje wiele stałych, interesujących ekspozycji, jednaj największym zainteresowaniem cieszy się sala tortur, w której prezentowane są dawne narzędzia służące do karania przestępców.
przewodnik.wikita.com
Spacerem po Zamku
Z zewnątrz zamek jest niepozorny. I nic nie zapowiada tego, co czeka nas w środku. Na pierwszy rzut oka niesamowite wrażenie sprawia arkadowy dziedziniec. Kwadratowy plac otoczony jest z czterech stron trzema poziomami kolumn. Stary Zamek jest udostępniony dla zwiedzających. Wstęp na tereny przyzamkowe jest bezpłatny, natomiast do sal i ekspozycji - płatny. Zwiedzać można kilka sal na parterze, z wejściem od pięknego dziedzińca. Obok wspomnianej sali tortur można oglądać również ekspozycje stałe - w tym wystawę etnograficzną. Klimat dziedzińca jest niepowtarzalny. Arkady i krużganki do złudzenia przypominają Wawel. Do tej koncepcji skłania się wielu historyków ze zgodną tezą, iż budowa dziedzińca zamku była wzorowana na Wawelu.
Na dziedzińcu między Starym Zamkiem a Pałacem Habsburgów od połowy XV wieku stoi ozdobna studnia.
Muzeum Żywiec
Na teren zamku można dotrzeć również od strony konkatedry. Dziedziniec otaczają od strony północnej i północno- wschodniej oficyny mieszkalne.
Arcyksiążę Karol Stefan Habsburg upamiętniał tablicami pobyt w żywieckiej rezydencji koronowanych głów. W południowej części zamku znajduje się tablica poświęcona Janowi Kazimierzowi, który przebywał w Żywcu po swojej abdykacji. w głębi za wieżą zamkowa znajduje się wozownia.
Muzeum Żywiec
Duchy Starego Zamku
Z żywiecki zamkiem związane są również legendy, bowiem czym byłby zamek bez ducha? W księżycową noc po krużgankach krąży postać szlachcica - to duch żyjącego na przełomie XVI/XVII wieku starosty Mikołaja Komorowskiego. To ówczesny hulaka, żyjący ponad stan. W krótkim czasie roztrwonił swój majątek i popadł w długi. Jednak mimo to nie zamierzał zmieniać dotychczasowego trybu życia. Sprowadził do zamku fałszerzy, by ci bili fałszywe monety. Miało to zlikwidować jego długi. Prawda wyszła na jaw. Dowodem w wytyczonym procesie miała być sakiewka złożona przez Mikołaja do depozytu, zawierająca fałszywe monety. Sprytny starosta by uniknąć kary, podmienił jednak szybko sakiewki. Sam uciekł na Podhale. Do tej pory jego duch przechadza się po dziedzińcu...
turystyka.interia.pl
Historia drugiego ducha - rezydenta żywieckiego zamku liczy już sobie 500 lat. Legenda głosi, iż rycerz - rozbójnik został skazany za kradzież i liczne przestępstwa na śmierć. Wyrok wykonano, wkładając go do beczki wybitej wewnątrz gwoździami i spychając go z zamkowych murów. Podobno często w nocy nadal słychać turkot toczącej się beczki...